+4
LaVarsovienne 1 listopada 2016 02:15
Greckie (238).jpg


Greckie (245).jpg


Greckie (248).jpg

Gdy nastaje wieczór prawie wszystko wokoło się zamyka – hotelowy beach bar, sąsiedni beach bar Juicy – gdzie w lato są imprezy. Jest pierwsza połowa września, a na wyspie czuje się tę pozasezonowość – szczególnie tu na dole. Spoglądamy na górujące Skyros Town – tam wszystko właśnie zaczyna tętnić życiem. Na szczęście Oi Istories Tou Barba jest otwarte, więc idziemy tam skosztować kolację. Spaghetti z owocami morza, saganaki z małżami, do tego butelka miejscowego wina. Chwilo trwaj!
Prezentacja5.jpg

„Pogoda była piękna. Jesienne słońce świeciło łagodnie. Siedzieliśmy przed domem pod uginającym się od owoców drzewem oliwkowym. Między jego srebrnymi liśćmi przeświecało z oddali morze – spokojne, zastygłe. Nad naszymi głowami przepływały od czasu do czasu leniwe obłoczki, przesłaniając i odsłaniając słońce. Zdawało się, że ziemia oddycha to radością, to smutkiem na przemian.” Grek Zorba Nikos Kazantzakis

DZIEŃ 4 – 9 września

Otwieram oczy i spoglądam na zasłonkę z nadzieją, ze jak się odchyli ujrzę błękit nieba. Niestety jest tak jak do tej pory – chmury i walczące z nimi słońce. Może tu jest tak zawsze? Oglądam zdjęcia na bookingu, jako pierwsze wyświetla się widok z naszego pokoju, na niebie nawet centymetra chmurki. No cóż :D

Przed nami kolejny dzień nicnierobienia. Korzystamy z dobrodziejstw ciepłej temperatury morza. Jako że przylecieliśmy z bagażem rejestrowanym zabraliśmy przy okazji prawie cały dom, min. materac do pływania, płetwy, maski, rurki.

Na plaży jak zwykle garstka ludzi. Ciągle widzimy te same twarze, min. Greka, którego nazwaliśmy Stavrosem - pojawia się nagle znikąd, upodobał sobie nasz beach bar, zawsze siada w tym samym miejscu, również jak my jest spragniony słońca, jak tylko się ono wyłania ustawia swój leżak w jego stronę, a jak się zamyśli od razu biegnie do swojego stolika, by tę myśl zapisać.
Greckie (276).jpg


Greckie (289).jpg

Dzisiaj idziemy na obiad do beach baru JUICY. Tu leci chilloutowa muzyka, tu leży najwięcej ludzi. Jest piątek, mamy nadzieję, że wieczorem coś się tu będzie działo. Kelnerka mówi, że dzisiaj czynne dłużej…do 18 :D Trochę dziwimy się właścicielom, bo tu naprawdę jest fullec ludzi, myślę, że wieczorem byłoby podobnie. No nic, nie przejmując się zbytnio rzeczami na które nie mamy wpływu, delektujemy się winem, spoglądając na morze. Po raz pierwszy zamawiamy niegreckie jedzenie.
Greckie (300).jpg


Greckie (315).jpg


Greckie (320).jpg


Greckie (350).jpg


Greckie (357).jpg


Greckie (359).jpg


Greckie (361).jpg

Przed 8. ruszamy na staróweczkę. Och, ach jak tu pięknie.
Greckie (381).jpg


Greckie (384).jpg


Greckie (386).jpg


Greckie (392).jpg


Greckie (396).jpg


Greckie (397).jpg


Greckie (400).jpg

Siadamy w barze Oino na orzeźwiający schłodzony kieliszek wina.
Greckie (401).jpg

Na przeciwko jest agencja turystyczna. Zaglądamy, by dowiedzieć się info o rejsie, który reklamowany jest na wszelkich plakatach i ulotkach. Niezbyt miły pan informuje nas, że rejs jest jutro i musimy się zapisać. Na ulotce jest, że „every day”, ale on ma pewność że jutro będzie, a w inne dni może nie być, bo na wyspie jest coraz mniej turystów i ciężko uzbierać grupę. Jego argument ma sens, ale przez chilloutowy tryb życia, jaki tu prowadzimy nie jesteśmy w stanie szybko podjąć decyzji. :D Będziemy mieszkać w porcie to na pewno ogarniemy temat rejsu, więc rezygnujemy.

Na kolację wybieramy knajpkę w bocznej uliczce, która klimatem przypomina nam Lindos na Rodos. Jest urokliwie, co jakiś czas biegają dzieci, turyści szukają drogi, a my oczekujemy na jedzonko.
Greckie (410).jpg


Greckie (418).jpg

Tym razem średnio nam się udało – burger mężowy to dwa mielone z frytkami, a moje hmm tortellini no cóż takie sobie. Ale sami jesteśmy sobie winni, bo zignorowaliśmy dzisiaj grecką kuchnię. Po drodze zaglądamy do innej agencji turystycznej, pani mówi, że rejs jest w niedzielę. Idealnie, w niedzielę będziemy w porcie. Idziemy jeszcze na lody, potem schodzimy na dół, bo Morfeusz już na nas czeka.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

„Byłem szczęśliwy, zdawałem sobie z tego sprawę. Rzadko szczęście odczuwamy wtedy, kiedy jest naszym udziałem. Dopiero gdy przeminie, spoglądamy wstecz i nagle pojmujemy – niekiedy ze zdumieniem - jak bardzo byliśmy szczęśliwi. A ja na tym kreteńskim wybrzeżu przeżywałem szczęście i wiedziałem, że jestem szczęśliwy.” Grek Zorba Nikos Kazantzakis

DZIEŃ 5 - 10 września

Czwartego dnia na Skyros stał się cud! :D Błękit nieba. 8-)

Dzisiaj nasz ostatni dzień, kiedy mieszkamy na plaży w rejonie stolicy, jutro przenosimy się do portu. Ostatni dzień a my mamy tyle do zrobienia :lol: – musimy porządnie się poopalać, wdrapać się do miasteczka w porze obiadowej, by zjeść gyrosa w picie, zrobić sobie sesję w pomarańczowym zachodzącym słońcu w pobliskim porciku, wrócić do Skyros Town na kolację, by pożegnać się z miasteczkiem. :D

Dzień zaczynamy od późnego śniadanka w beach barze. Kanapki na ciepło z mrożonymi kawami spożywane 3 metry od morza. Tak, ten dzień zaczął się idealnie. 8-) Następnie zaczęliśmy wprowadzać w życie nasz napięty grafik. :D
Greckie (434).jpg


Greckie (458).jpg


Greckie (459).jpg

Dzisiaj morze trochę szaleje. Pozabierało wszystkie kamyczki i próbuje nam odebrać plażę.
Greckie (468).jpg


Greckie (511).jpg

Ok. 15 ruszyliśmy w stronę góry na obiad. Tak wygląda nasz kameralny hotelik.
Greckie (522).jpg


Greckie (517).jpg


Greckie (523).jpg


Greckie (494).jpg


Greckie (525).jpg


Greckie (529).jpg


Greckie (530).jpg


Greckie (534).jpg

Wspinanie się w pełnym słońcu nie należy do najprzyjemniejszych czynności, zważywszy, że wybraliśmy sobie nową drogę. :D Za to widoki nam wszystko wynagrodziły.
Greckie (536).jpg

Nasz cel wyprawy to gyros pita, który "chodzi za nami" od przylotu do Grecji, a jak się okazało produkt nieosiągalny na dole.
Starówka za dnia zachwyciła totalnie. Błękity kontrastujące z bielą – to Grecja o jakiej marzyliśmy.
Greckie (541).jpg


Greckie (542).jpg


Greckie (561).jpg


Greckie (562).jpg


Greckie (568).jpg


Greckie (571).jpg


Greckie (572).jpg

Im bliżej centralnej części Skyros Town, tym nasza obawa, że nie zjemy gyrosa narastała. Wieczorem widzieliśmy kilka knajp serwujących pity, ale za dnia wszyscy się pozamykali, koty leniwie się wylegują, sjesta pełną gębą. :?

Mijamy jeden punkt – zamknięte. Mijamy główny plac i nagle naszym oczom ukazuje się pitowe eldorado :D Szczęśliwi zasiadamy do stolika. Kilka jest już zajętych. Za chwilę taras cały się zapełnia – Grecy zjeżdżają się samochodami, by dzisiaj tu obiadować. Gyros pita z zimnym piwkiem, tego było nam trzeba po męczącej wspinaczce. Nie muszę chyba dodawać, że zamówiliśmy dokładkę. Gyros na Skyros? Niebo w gębie! 8-)
Greckie (577).jpg


Greckie (582).jpg


Greckie (583).jpg

Mega usatysfakcjonowani wracamy do nas. Nie zobaczyć Skyros Town za dnia byłoby grzechem, nie zjeść gyrosa na Skyros byłoby totalnym nieporozumieniem. :evil:
Greckie (586).jpg


Greckie (589).jpg


Greckie (599).jpg



Dodaj Komentarz

Komentarze (6)

michcioj 1 listopada 2016 02:32 Odpowiedz
co do Skiathos to Ci powiem ze udalo mi sie wyrwac w czerwcu lasta kupionego okolo 5-6 dni przed wylotem za 1640 za tydzien z Waw na dwie osoby z calkiem ok hotelem, wiem moze nie zawsze nie jest tak zle :) chociaz moze ma to zwiazek z czerwcem i mistrzostwami Europy kiedy ludzie skupiali sie na piciu piwa i ogladaniu pilki noznej :)
lavarsovienne 1 listopada 2016 11:53 Odpowiedz
Tak jak napisałam wcześniej - my chcieliśmy siedzieć na jednej wyspie i się z niej nie ruszać. Skopelos najpierw odstraszyło ceną, a później faktem, że trzeba też "zrobić" Skiathos - co normalnie dla nas byłoby super opcją i będzie na pewno, gdy się tam wybierzemy.[WINKING FACE]Wysłane z mojego E5823 przy użyciu Tapatalka
bozenak 10 listopada 2016 17:22 Odpowiedz
pisz , pisz - czekam na Twoją relację :D ;)
bozenak 20 listopada 2016 19:07 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja :D
jekyll 26 listopada 2016 20:42 Odpowiedz
Lucjan nie wygląda jakoś apetycznie ale te dwie rybki tak :)
lavarsovienne 27 listopada 2016 00:30 Odpowiedz
Hihi, a w smaku mistrz:-)