+3
LaVarsovienne 7 marca 2017 14:32
Dominikana (748).jpg

Mała knajpka w karaibskim stylu prowadzona jest przez małżeństwo. Właściciel pokazuje nam świeży, własnoręcznie zrobiony przez jego żonę makaron tagliatelle, proponując nam przy tym pastę z krewetkami (400 pesos). Super, zatem zamawiamy.
Dominikana (752).jpg

Na początek dostajemy kanapeczki z guacamole i pomidorkami. Zamawiamy po kieliszku wina i niestety dla nas dostajemy Carlo Rossi. :lol: Dominikańczycy kochają to wino, w sklepach półki uginają się od butelek tej marki. My nie lubimy, ale w żaden sposób nie psuje nam to ogólnego wrażenia, bo danie główne to istne niebo w gębie. Sos cudowny. Właściciele są tak gościnni, że dostajemy jeszcze ciasto na deser.
lt1.jpg

Gdy deszcz ustaje idziemy poznać Las Terrenas. Jest szaro, więc i plaże nie prezentują się za pięknie. Żółty piasek nie dorównuje temu bialutkiemu z Bavaro, do tego miejscowa rzeczka wpływająca do morza, wyrzuciła masę śmieci na brzeg. :?
Dominikana (767).jpg


Dominikana (770).jpg


Dominikana (776).jpg


Dominikana (778).jpg

Samo miasteczko to istny hmmm "burdel na kółkach" :lol: – samochody, motory, quady…podczas gdy w Bavaro mogliśmy sobie chodzić środkiem ulicy, tu trzeba uważać, by nikt Cię nie zabił, jak chcesz przejść na drugą stronę. Do tego sklepik na sklepiku, knajpa na knajpie i masa biur z wycieczkami nastawione na francuskiego turystę. I jeszcze w całym tym bałaganie elegancka boulangerie, niczym z Paryża. :D
Wymieniamy trochę kasy, kupujemy w aptece leki na przeziębienie, bo nasze zapasy się skończyły i zmykamy do nas.
W porównaniu z miasteczkiem nasz hotelik to istna oaza spokoju, oddalony 15 minut spacerem od tego całego bałaganu. W towarzystwie kotów odpoczywamy w kąciku na balkonie. Znowu pada, podobno taka pogoda jest tu już od trzech dni. Oby się poprawiło, w końcu zostajemy tutaj na 4 nocki.
ls2.jpg


Dominikana (782).jpg

Wieczorem idziemy do miasta na pizzę. Warto wspomnieć, że oprócz Francuzów, osiedliło się tutaj dużo Włochów, dlatego też nasza pizza jest wyśmienita. Pod osłoną nocy Las Terrenas prezentuje się lepiej, na ulicach spokojniej, knajpki nad morzem nabrały klimatu. Jeszcze tylko poprosimy o słońce na jutro i może się zaprzyjaźnimy z tym miejscem;-)
Dominikana (800).jpg


Dominikana (803).jpg


Dominikana (804).jpg


Dominikana (823).jpg

Dzień 7 – 14.02. – Las Terrenas

Otwieram oczy i już wiem, że pod względem zdrowotnym będzie to mój najgorszy dzień. :?
Na szczęście K. czuje się dobrze, więc organizuje nam bułeczki na słodko na śniadanie, przy okazji odkrywa, że po wczorajszych ulewach miasteczko zostało posprzątane, wokół rzeki nie ma żadnych śmieci, a na dodatek słońce próbuje się przebić przez chmury.

Dominikana (834).jpg


Dominikana (835).jpg


Dominikana (827).jpg


Dominikana (829).jpg


Dominikana (839).jpg

Do południa pogoda nie może się zdecydować, czy ma być pochmurno, czy słonecznie. Na szczęście ostatecznie wygrała jaśniejsza strona mocy, obdarowując nas błękitem nieba.
Dominikana (844).jpg


Dominikana (866).jpg


Dominikana (882).jpg


Dominikana (889).jpg


Dominikana (896).jpg


Dominikana (891).jpg

Czas spędzamy na oddalonej 15 minutowym spacerkiem Playa Las Ballenas. Miejsce jest bardzo przyjemne – piaseczek jaśniutki, woda krystaliczna.
Dominikana (917).jpg


Dominikana (930).jpg


Dominikana (928).jpg


Dominikana (916).jpg

Idziemy dalej, ale plaża dosyć szybko się kończy. Robimy sobie zatem przerwę na obiad w beach barze Solymar.
Dominikana (938).jpg

Gdybym była w pełni sił, pewnie pojechalibyśmy stąd na plażę Bonitę, wg tripadvisor nr 1 w tych stronach. Ale jak wiadomo dzisiaj nie czuję się najlepiej, a 2 km, które w sumie przeszliśmy to w tym stanie jest dla mnie jak wielka wyprawa. Poza tym Playa Las Ballenas okazała się wystarczająco urokliwa i to ona jest dla nas nr 1 w Las Terrenas.
Po raz pierwszy łapiemy mototaxi, na dodatek siedzimy we trójkę na jednym motorze.

Wieczorem walentynkowe szaleństwo, w knajpach ciężko o stolik. Najchętniej poszłabym do nas na dół, ale miejscówka jest ciągle okupowana przez wiecznych backpackersów, takich 60+, na dłuższą metę bywają męczący. ;-)
Kierujemy zatem w miasto, cudem dostajemy stolik w La Terrasse, bo ktoś nie skorzystał ze swojej rezerwacji. Przy okazji Dnia Zakochanych w knajpach można zobaczyć pary mieszane, które połączyła…seksturystyka. ;) Głównie są to biali panowie z murzynkami, możliwe, że imigrantkami z Haiti.
la terrasse.jpg

Skubię trochę moje ravioli, których ciasto przypomina polskiego pieroga, z kolei mężowe kalmary trochę gumowate, choć w pysznym sosie.
Nie jestem w tym roku romantyczną Walentynką, niemniej i tak jest fajnie, bo jesteśmy tu. Razem.
Do snu utula mnie marzenie o zdrowiu i słynna fraszka Kochanowskiego "Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz." :lol:

Dzień 8 – 15.02. – El Limon

I stał się cud, głowa wolna od choroby, jeszcze tylko kaszel, ale to nieważne, mam energię do działania. 8-)
Na śniadanie idziemy do boulangerie. No skoro już tu jest to trudno nie skosztować tych pysznych wypieków. :P Do tego cudowna kawka…dzień zaczął się idealnie. 8-)
Dominikana (954).jpg


Dominikana (957).jpg


Dominikana (951).jpg


Dominikana (958).jpg

Plan na dzisiaj to wodospad El Limon, zatem idziemy w stronę przystanku. Przynajmniej tak nam się wydawało, bo gps wskazuje, że tak jakby go przeszliśmy. Pytam się babki z pobliskiego baru na plaży, mówi, że możemy czekać tu, bo zaraz coś przyjedzie i wystarczy machnąć ręką. I rzeczywiście po 2 minutach nadjeżdża…pickup. Dosiadamy się na pace do pozostałych pasażerów, jak się okazuje większość z nich to pracownicy hotelu Grand Bahia, więc niebawem wysiadają, a my kontynuujemy Karaiby Express. Dosłownie, bo taki przejazd to koszt 1$/os., a dokładnie 50 pesos/os. :D
Dominikana (1068).jpg

Miasteczko El Limon jest oddalone ok. 15 km od Las Terrenas. Gdy dojeżdżamy kierowca od razu krzyczy do chłopaków na motorach, że mają nas zawieźć pod samo wejście do parku narodowego. Skręcamy do wioski, w której miejscowi hodują konie, będące popularnym środkiem transportu nad wodospad. Płacimy za mototaxi po 50 pesos i zaczynają się negocjacje wycieczki konnej. Szczerze, nie chcę słyszeć o żadnych koniach :lol: zwyczajnie się boję. :roll: Czytałam, że do wodospadu można dostać się na piechotę i to mnie interesuje. Oczywiście wg szefuńcia nie ma mowy, że daleko, że rzeka, że błoto, że nie damy rady. Mąż dobija targu, zgadzając się na 1300 pesos za 2 os., a ja wściekła, że co to za chora cena, a w ogóle to nigdzie nie jadę. :lol:
Wstęp do parku jest biletowany, więc płacimy jeszcze po 50 pesos/os. i możemy zaczynać wycieczkę. Z pomocą chłopaków zasiadam na mojego wierzchowca i zaczęła się jazda bez trzymanki. Trasa od razu prowadzi ostro w dół, po kamieniach, kamyczkach, masakra. Krzyczałam, płakałam, już chciałam schodzić, gdy po 2 min. koń wlazł do wody, a grunt trochę się wyrównał. :D Emocje ze mnie zeszły, zaczęłam się oswajać. Mąż coś do mnie mówi, w odpowiedzi usłyszał wiązankę. :D W końcu to on mnie w te konie wmanewrował. ;-) Oczywiście przejście przez rzekę, w której koń był prawie po pas było najbardziej stabilnym elementem wycieczki. Potem znowu po górkach, górach, kamieniach.
Jednak z każdej minuty na minutę cieszyłam się z tej wycieczki, pokonałam swój lęk, a do tego te krajobrazy i super przygoda. Do pomocy dostaliśmy 2 chłopaków-opiekunów, robili nam zdjęcia, byli bardzo mili i pomocni.
Dominikana (1079).jpg


Dominikana (1082).jpg


Dominikana (1091).jpg


Dominikana (1094).jpg


Dominikana (1095).jpg

Po ok. pół godzinie doszliśmy do widokowej knajpy, gdzie zostawia się zwierzęta. Chwilę odpoczęliśmy przy piwku i teraz przed nami droga w dół na piechotę.
Dominikana (1099).jpg


Dominikana (1107).jpg

Najpierw mijamy mniejszy wodospad.
Dominikana (1110).jpg

Później przeprawa przez rzeczkę, by po chwili znaleźć się przy kilkudziesięciumetrowym wodospadzie El Limon. Mamy szczęście, bo prawie jesteśmy sami. Bryza z wodospadu nieźle daje. Ale jest pięknie. :)
Dominikana (1120).jpg


Dominikana (1124).jpg


Dominikana (1133).jpg

W powrotną drogę wspinaczka, na co mój mąż: "Boże, jeszcze te konie." W tym samym czasie ja w myślach: "Dzięki Bogu, że dalej będą konie." :lol:
W knajpie krótki odpoczynek, by po raz ostatni podziwiać ten cud natury.
Dominikana (1147).jpg


Dominikana (1155).jpg

Idziemy do koników i nagle ma miejsce mega niemiła sytuacja. Jedyny moment na tym wyjeździe, kiedy zawiodłam się na tych ludziach. Jeden z naszych opiekunów każe zapłacić nam po 10$ za ich opiekę czyli w sumie 20$. W przeciwnym wypadku dalej nie jedziemy. Oczywiście mieliśmy w planach dać im napiwek, ale w tym momencie trochę przegięli. Przecież cenę ustalaliśmy z ich szefem, więc nie mają prawa się tak zachowywać. Zaproponowaliśmy im nasz napiwek, ale nie chcieli go przyjąć, tzn. jeden się stawiał, a drugi się nie odzywał. No nic, stwierdziliśmy, że w takim razie nie będziemy dalej z nimi dyskutować, wracamy na piechotę. Gdy ruszyliśmy w kierunku trasy powrotnej zawołali nas, że mamy jednak wsiadać na konie. Sytuacja zrobiła się niezręczna, przez pierwsze kilka minut powrotu nikt się do siebie nie odzywał, już nie pomagali nam, np. gdy jeden z koni zaczął zbyt swawolnie truchtać.
Dominikana (1168).jpg

W drodze powrotnej mijamy kobiety, które z ciężkim oddechem przystają po przejściu przez rzekę. Takie zmęczone, a większość drogi dopiero przed nimi. Po raz kolejny cieszymy się, że wybraliśmy wycieczkę konną. :D
Pomimo "kwasu" z naszymi pomocnikami, gdy doszliśmy do miejsca, w którym zaczęła się ta cała przygoda, nadal chcieliśmy dać im napiwek, oczywiście nic nie wzięli, bo patrzył bileter z budki, który z kolei miał przygotowaną dla nich dolę od szefa. Chciwość ich zgubiła, gdyby szef się dowiedział, że tak się zachowali, podejrzewam, że mieli by niezłe problemy.
Siadamy jeszcze w knajpce, kupujemy wodę i gadamy o swoich wrażeniach. Chcę skorzystać z toalety, pani zaprasza mnie do swojego domu - ten niebieski po prawej. Miło:)
Dominikana (1178).jpg

Idziemy wioską do głównej drogi z nadzieją, że tam złapiemy jakiś transport. Mijamy po drodze wycieczkowiczów na koniach. Facet na luzie, bez trzymanki, z kamerą w ręku. Śmiejemy się, bo wiemy jaka ich czeka zaraz ostra przeprawa w dół.

Dodaj Komentarz

Komentarze (17)

spty13 15 marca 2017 06:12 Odpowiedz
@‌LaVarsovienne‌ z prawdziwa przyjemnoscia i sentymentem czytam Twoja relacje i ogladam zdjecia z miejsc w ktorych bylam jeszcze dwa tygodnie temu.Czekam na ciag dalszy Waszych przygod,sama relacji raczej nie wysmaze ,choc Dominikana to tak piekny roznorodny kraj ze byloby co opisywac ,oj byloby... -- 15 Mar 2017 06:12 -- @‌LaVarsovienne‌ z prawdziwa przyjemnoscia i sentymentem czytam Twoja relacje i ogladam zdjecia z miejsc w ktorych bylam jeszcze dwa tygodnie temu.Czekam na ciag dalszy Waszych przygod,sama relacji raczej nie wysmaze ,choc Dominikana to tak piekny roznorodny kraj ze byloby co opisywac ,oj byloby...
lavarsovienne 15 marca 2017 14:21 Odpowiedz
@‌spty13‌ czyli się minęłyśmy:) Cieszę się, że Twoje odczucia związane z Dominikaną są równie pozytywne, co nasze. PS. Widzę, że Lanzarote Ci się na majówkę szykuje;-) :arrow: iexcl-hola-islas-canarias,1506,97027
spty13 16 marca 2017 09:01 Odpowiedz
minęłyśmy się o 10 dnipoznaję miejsca z Waszych zdjęć :)np. zdjęcia plaży na wysokości hotelu Sunscape .chyba tylko na tym odcinku leża takie worki w wodzie.Dzięki za link do Kanarów ,bardzo mi się przyda, no w tym roku to się trochę nawyleguję po różnych rajskich plażach:)P
don-bartoss 16 marca 2017 09:22 Odpowiedz
Fajna, ciekawa relacja. Z tym kierunkiem mi trochę nie po drodze ale na zdjęcia palm zawsze jestem chętny w dowolnych ilościach :)
bozenak 20 marca 2017 16:17 Odpowiedz
Jak zwykle super relacja :D :D Pozdrawiam i czekam na więcej :D :D
jekyll 20 marca 2017 20:09 Odpowiedz
@‌LaVarsovienne‌ czytam z zaciekawieniem i dziękuję za pokazanie mi innej Dominikany, niż ta resortowa :)
bozenak 1 kwietnia 2017 20:50 Odpowiedz
Jak zwykle super - w czerwcu ruszamy waszymi śladami ;) ;) ;) na Lanzarote, może potem czas na Dominikanę :?: :?: :?: 8-)
lavarsovienne 2 kwietnia 2017 00:48 Odpowiedz
Miłych kanaryjskich wrażeń zatem życzę:-) A Dominikanę polecam bardzo!!!
jekyll 3 kwietnia 2017 16:59 Odpowiedz
Na pewno jeszcze wrócę z Wami, na Dominikanę :) dzięki za szczegółową relację :D
margita 4 kwietnia 2017 11:19 Odpowiedz
Świetna relacja! Byłam na Jamajce, wyjazd i zwiedzanie w podobnej konwencji i bardzo się rozczarowałam. Po Twojej relacji chyba się skuszę na Dominikanę, może odczaruję Karaiby :) tym bardziej, że jest tam maraton a ja łącze wyjazdy z bieganiem.
djadkjgu 18 kwietnia 2017 15:44 Odpowiedz
bardzo fajna relacja, świetnie się czyta, od razu zaznaczałam miejsca na mojej mapie.. planowałam Dominikanę jakiś czas temu już, później stwierdziłam, że może jednak tam nie jest tak fajnie, ale widzę, że się myliłam więc plan wraca! :D jedno pytanie - czy tam są wypożyczalnie motorów/skuterów dla turystów? bo wiele razy pojawiły się wzmianki o moto taxi, a my lubimy sami jeździć jednak ;)
djadkjgu 18 kwietnia 2017 15:44 Odpowiedz
bardzo fajna relacja, świetnie się czyta, od razu zaznaczałam miejsca na mojej mapie.. planowałam Dominikanę jakiś czas temu już, później stwierdziłam, że może jednak tam nie jest tak fajnie, ale widzę, że się myliłam więc plan wraca! :D jedno pytanie - czy tam są wypożyczalnie motorów/skuterów dla turystów? bo wiele razy pojawiły się wzmianki o moto taxi, a my lubimy sami jeździć jednak ;)
lavarsovienne 19 kwietnia 2017 17:37 Odpowiedz
Są wypożyczalnie, konkretów Ci nie podam, ale na pewno widziałam w Las Terrenas - skutery, quady - idealne do zwiedzania Półwyspu Samana. W rejonie Punta Cana też na pewno coś się znajdzie:-)
jane 4 maja 2017 22:36 Odpowiedz
Witam, przecudowny opis wakacji :)interesuje mnie kwestia finansowa te 2500 zł/os. Czy jest to całkowita kwota wyjazdu łącznie z jedzeniem, atrakcjami, transportem, transferami czy tylko, tak jak Pani napisała, loty + hotel?Pozdrawiam
lavarsovienne 5 maja 2017 00:44 Odpowiedz
Przy ilości atrakcji, z których skorzystaliśmy i cenie biletów lotniczych ok. 1550 zł ciężko byłoby się zmieścić w 2500zł;-)Tak jak napisałam w relacji - 2500 zł to kwota za osobę za loty i hotele na 11 dni. Również pozdrawiam;-)
jane 5 maja 2017 09:09 Odpowiedz
Dziękuję :) a ma Pani mniej więcej podliczone ile całkowicie wyniósł Was ten wyjazd? My wyjeżdżamy w listopadzie na 10 dni, z początku miał to być wyjazd typowo wypoczynkowy z allem, ale że uwielbiamy zwiedzać i prawdopodobnie już tam nie wrócimy grzechem byłoby znać Dominikane tylko od strony Punta Cana :) Dodatkowo Pani opis tak mnie zachęcił, że planuję zorganizować coś bardzo, bardzo podobnego :)
lavarsovienne 7 maja 2017 16:54 Odpowiedz
Podliczyłam właśnie i wszystkich wydatków wyszło ok. 4700 zł/os. + 90 euro łącznie wydaliśmy w Brukseli.Nie będę wyszczególniać na co ile, większość cen można znaleźć w relacji. Życzę niezapomnianych dominikańskich wakacji:-)