+3
LaVarsovienne 7 marca 2017 14:32
Dominikana (1179).jpg


Dominikana (1181).jpg

Łapiemy chłopaków na motorach, którzy za 150pesos/os. zawożą nas bezpośrednio do Las Terrenas. Fajnie, bo to jest bardzo przyjemna trasa na motor. Te widoki i wiatr we włosach!
Dominikana (1196).jpg


Dominikana (1209).jpg


Dominikana (1218).jpg


Dominikana (1219).jpg

Na pace pick-upa, na motorach i w końcu na koniach, by dotrzeć do wodospadu, to była super przygoda i niezapomniana wycieczka.
A teraz przed nami wspaniała uczta, bowiem idziemy na obiad do słynnych budek rybackich, które znajdują się na plaży w Las Terrenas. Jeśli świeża ryba to tylko tu.
Dominikana (959).jpg


Dominikana (984).jpg


Dominikana (986).jpg

Siadamy w jednej knajpce i bez kombinowania zamawiamy 2 pierwsze pozycje i zimne piwko. W oczekiwaniu na jedzonko obserwujemy jak rybacy wyładowują połowy.
Dominikana (972).jpg


Dominikana (975).jpg


Dominikana (979).jpg


Dominikana (981).jpg

W końcu dostajemy ryby w limonkach, nie muszę chyba dodawać, że pychota. :D
Na tym odcinku morze nie jest za ładne, bo wpływa do niego rzeka, tworząc charakterystyczną brązową poświatę, niemniej i tak okoliczności przyrody są cudowne – siedzimy sobie na plaży, jemy pyszny obiad, popijając zimnym Presidente.
Dominikana (994).jpg


Dominikana (995).jpg


Dominikana (996).jpg

Rachunek wyniósł 950 pesos, oczywiście w takich miejscach nie obowiązuje dodatkowe 28%. Wracamy w nasze rewiry.
Dominikana (1006).jpg

Żeby dzień był na maxa idealny dostajemy jeszcze w prezencie takie niebo na koniec. Tak, to był super dzień!:-)
Dominikana (1028).jpg

Dzień 9 – 16.02 – Samana i Cayo Levantado

Poranek ciężki, przyjechali Francuzi, ich dzieciak obudził się chyba o 5. i biega po całym balkonie. krzyczy, piszczy, budzi co chwilę. Plus pojawienia się tego dziecka taki, że w w kranie gorąca woda. Wg komentarzy na bookingu nikt jeszcze nigdy nie dostąpił tego zaszczytu, a my mamy. :lol:
Powtarzamy wczorajszy scenariusz czyli śniadanie w boulangerie, a potem wycieczka. Dzisiaj zamawiam croissanta na słono, do tego świeżo wyciśnięty sok pomarańczowy.
Dominikana (1036).jpg


Dominikana (1038).jpg

Przed sklepem spożywczym, w którym zaopatrujemy się w wodę, widzę dziewczynę z bagażem, pytam się czy czeka na pickupa, na co dostaję odpowiedź guagua. W końcu! Sławetny, dominikański transport publiczny, nie mogliśmy na niego trafić w Bavaro, udało się na półwyspie Samana.
Chwilę później siedzimy już w busiku. Mówisz kierowcy, gdzie chcesz jechać i on Cię wysadza w danym miejscu na kursującej przez niego trasie. Nasz cel to miasteczko Samana, po drodze przesiadka w El Limon, płacimy tyle samo, co wczoraj za pickupa czyli 50pesos/os., i kolejnym guagua ruszamy od razu do Samany. (El Limon-Samana 70pesos/os.).
do samany.JPG

Droga trochę się dłuży, bo co chwilę ktoś wsiada, wysiada, a na dodatek dzieci wyszły ze szkoły i też chcą wsiąść, a miejsc w środku mało.
Nota bene wszystkie dzieci są śliczne, ubrane w ładne błękitne mundurki. :) W ogóle ludzie są kolorowi, nie ubierają się ponuro. Nawet tu na tych wioskach. Kolor uosabia ich charakter. Są żywiołowi i pogodni, uśmiechnięci i serdeczni dla nas. Kobiety są zadbane, a numerem jeden dla nich jest manicure, im więcej kolorowych wzorków na jednym paznokciu, tym lepiej, nigdy jednolicie.
Dominikańczycy to kolorowy naród również pod względem ubarwienia skóry. Moje wyobrażenia o rodowitych mieszkańcach tego kraju to śniada karnacja wpadająca w pomarańczowy. Tymczasem ludność jest bardzo wymieszana. Przodkowie Indian Taino, a z drugiej strony Hiszpanów i Afrykańczyków, którzy przypłynęli tu wraz z Kolumbem. W późniejszych latach kolejni emigranci, obecnie najwięcej ciemnoskórych z uboższego Haiti, a także Europejczyków.

Do portu w Samanie dojeżdżamy ok. 13. Tu chcemy zakupić jakiś rejs. Są dwie opcje, pierwsza to humbaki, akurat jest okres, kiedy przypływają one do Zatoki Samana na gody i by rodzić młode. Niestety za obserwowanie kawałka wynurzającego się z morza ogona ceny są zaporowe - ponad 100$, zatem decydujemy się na opcję drugą czyli rejs na wysepkę Cayo Levantado. Za ok.1000 pesos za naszą dwójkę mamy w sumie rejs VIP, bo jesteśmy jedynymi pasażerami na statku. Na pierwszy rzut oka mogło to prezentować się dziwnie, dwóch białasów i trzech ciemnoskórych z załogi, ewidentnie płyniemy na oddanie nerki. :D Komuś daliśmy pieniądze, ktoś inny jest kapitanem na statku, bez żadnych biletów, ale my uradowani płyniemy!
Dominikana (1240).jpg


Dominikana (1232).jpg


Dominikana (1246).jpg

Cayo Levantado jest to niewielka wysepka, na której znajduje się jeden hotel Grand Bahia. Wyspa zw. jest też Bacardi Island - bo właśnie tu w latach 90. nagrano reklamę tego trunku. https://www.youtube.com/watch?v=KTbVT-awvN8 Już z oddali widać, że miejsce cieszy się dużą popularnością, ludzików na plaży sporo. Hotelowicze mają swoją oddzielną plażę, więc są odizolowani od tego codziennego najazdu turystów. My dopływamy po ok. 20 minutach.
Dominikana (1255).jpg


Dominikana (1256).jpg


Dominikana (1266).jpg


Dominikana (1267).jpg


Dominikana (1268).jpg

Cayo Levantado to fajne miejsce na relaks, przynajmniej na 2,5 godz. się sprawdza. Leżaczki, drinki, biały piaseczek, palmy i relaksujący kolor morza. W ramach aktywności fizycznej można pozbierać ładne muszelki. :D
Dominikana (1270).jpg


Dominikana (1273).jpg


Dominikana (1278).jpg


Dominikana (1282).jpg


Dominikana (1307).jpg


Dominikana (1336).jpg


Dominikana (1340)a.jpg


Dominikana (1346).jpg


Dominikana (1354).jpg


Dominikana (1376).jpg


Dominikana (1377).jpg

Gdy nadchodzi czas powrotu idziemy na przystań, okazuje się, że będziemy teraz płynąć z pracownikami hotelu, trochę czekamy za nim wszyscy się uzbierają, ale czas umila nam nie lada atrakcja. Domino! Dominikańczycy kochają tę grę. Akurat mamy farta, bo siedzimy obok graczy. A wszystko zaczęło się niepozornie, gdzieś z kącika wyjęto drewniany blat, ktoś rozwinął zawiniątko z białymi płytkami, w mgnieniu oka znalazło się czterech chętnych i rozpoczyna się gra! A obserwowanie jak grają to istny spektakl. Żywiołowe uderzenia "kamieniami" o blat, im głośniej dołączysz swój element, tym lepiej. Po kilku kolejkach ktoś odpada, a potem walka o to, kto ma się dosiąść, bo grać chcą wszyscy.
domino.jpg

Gdy dopływamy jest już grubo po 17., nie jedliśmy jeszcze obiadu, ale priorytetem jest dla nas znaleźć transport powrotny do Las Terrenas. Za radą przechodnia idziemy w stronę dworca guagua, z tego, co pamiętamy jest to dosyć daleko od portu. Chyba czeka nas długi spacerek. Cykam fotę do „pontonów” i nagle przychodzi rozwiązanie.
Dominikana (1389).jpg

Dogania nas para, która z nami płynęła, razem łapiemy tuk tuka na dworzec. Oni również chcą dostać się do Las Terrenas.
Nasz guagua zapełnia się dosyć szybko, po drodze zgarniamy może ze 2 osoby, dopóki ktoś nie wysiądzie nie ma wolngo miejsca. W trakcie jazdy wywiązuje się dyskusja z kierowcą, by zawiózł nas bezpośrednio do Las Terrenas, chętnych jest w sumie 7 osób, ale on nie chce się zgodzić, po wielkich namowach trwających całą podróż do El Limon i podwojeniu stawki za drugi etap podróży w końcu się zgadza. I całe szczęście, bo okazuje się, że o tej porze jedyne, co by nam pozostało to taxi z El Limon.
Dominikana (1391).jpg


Dominikana (1393).jpg


Dominikana (1394).jpg

Po całym dniu jesteśmy mega głodni, więc dziś na kolację mega uczta – karaibska paella. 8-) Takie pyszności serwuje El Cayuco.
Dominikana (1045).jpg


Dominikana (1047).jpg


Dominikana (1051).jpg

Żegnamy się z Las Terrenas i półwyspem Samana w wielkim stylu. Jutro znowu w drogę!Dzień 10 – 17.02. – Boca Chica

Nadszedł czas na ostatni etap naszej podróży - wracamy na południe wyspy. Wg porady właściciela guesthouse’u, zamiast Caribe Tours, pojedziemy guagua.
Miły chłopak ogarnia nam jeszcze mototaxi z postoju obok za 100 pesos/os. Super, bo cennik, który tam widnieje to istna masakra.
Rozliczamy się za pobyt – 126$/4 noce, pożegnalne selfie, walizki na kierownicę i w drogę!
Trzeba przyznać, że Casa Delfin to była bardzo fajna miejscówka, będziemy wspominać z sentymentem. :-)
Dominikana (1062).jpg

Być pieszym w Las Terrenas nie jest łatwo, ale być uczestnikiem ruchu drogowego na motorze to jest dopiero dramat. :lol: Na dodatek nasze jednoślady się rozdzielają, więc widzimy się z mężem dopiero na miejscu.
Nasz guagua właśnie podjechał, pan ładuje nasze walizki na przyczepę. Ludzie pomału się zbierają, a my przypominamy sobie, że jeszcze nie jedliśmy śniadania. Naprzeciwko K. wypatruje miejscówkę, gdzie dają coś do jedzenia i chyba coś dobrego, bo ciągle ktoś tam kupuje. Okazuje się, że za 50 pesos pani robi pyszne tosty, więc po chwili i my zajadamy je ze smakiem.
Cieszę się na myśl o podróży guagua z kilku powodów. Po pierwsze brak klimy, po drugie jedziemy bezpośrednio do Santo Domingo, po trzecie zaoszczędzimy.
Dominikana (1063).jpg



Dodaj Komentarz

Komentarze (17)

spty13 15 marca 2017 06:12 Odpowiedz
@‌LaVarsovienne‌ z prawdziwa przyjemnoscia i sentymentem czytam Twoja relacje i ogladam zdjecia z miejsc w ktorych bylam jeszcze dwa tygodnie temu.Czekam na ciag dalszy Waszych przygod,sama relacji raczej nie wysmaze ,choc Dominikana to tak piekny roznorodny kraj ze byloby co opisywac ,oj byloby... -- 15 Mar 2017 06:12 -- @‌LaVarsovienne‌ z prawdziwa przyjemnoscia i sentymentem czytam Twoja relacje i ogladam zdjecia z miejsc w ktorych bylam jeszcze dwa tygodnie temu.Czekam na ciag dalszy Waszych przygod,sama relacji raczej nie wysmaze ,choc Dominikana to tak piekny roznorodny kraj ze byloby co opisywac ,oj byloby...
lavarsovienne 15 marca 2017 14:21 Odpowiedz
@‌spty13‌ czyli się minęłyśmy:) Cieszę się, że Twoje odczucia związane z Dominikaną są równie pozytywne, co nasze. PS. Widzę, że Lanzarote Ci się na majówkę szykuje;-) :arrow: iexcl-hola-islas-canarias,1506,97027
spty13 16 marca 2017 09:01 Odpowiedz
minęłyśmy się o 10 dnipoznaję miejsca z Waszych zdjęć :)np. zdjęcia plaży na wysokości hotelu Sunscape .chyba tylko na tym odcinku leża takie worki w wodzie.Dzięki za link do Kanarów ,bardzo mi się przyda, no w tym roku to się trochę nawyleguję po różnych rajskich plażach:)P
don-bartoss 16 marca 2017 09:22 Odpowiedz
Fajna, ciekawa relacja. Z tym kierunkiem mi trochę nie po drodze ale na zdjęcia palm zawsze jestem chętny w dowolnych ilościach :)
bozenak 20 marca 2017 16:17 Odpowiedz
Jak zwykle super relacja :D :D Pozdrawiam i czekam na więcej :D :D
jekyll 20 marca 2017 20:09 Odpowiedz
@‌LaVarsovienne‌ czytam z zaciekawieniem i dziękuję za pokazanie mi innej Dominikany, niż ta resortowa :)
bozenak 1 kwietnia 2017 20:50 Odpowiedz
Jak zwykle super - w czerwcu ruszamy waszymi śladami ;) ;) ;) na Lanzarote, może potem czas na Dominikanę :?: :?: :?: 8-)
lavarsovienne 2 kwietnia 2017 00:48 Odpowiedz
Miłych kanaryjskich wrażeń zatem życzę:-) A Dominikanę polecam bardzo!!!
jekyll 3 kwietnia 2017 16:59 Odpowiedz
Na pewno jeszcze wrócę z Wami, na Dominikanę :) dzięki za szczegółową relację :D
margita 4 kwietnia 2017 11:19 Odpowiedz
Świetna relacja! Byłam na Jamajce, wyjazd i zwiedzanie w podobnej konwencji i bardzo się rozczarowałam. Po Twojej relacji chyba się skuszę na Dominikanę, może odczaruję Karaiby :) tym bardziej, że jest tam maraton a ja łącze wyjazdy z bieganiem.
djadkjgu 18 kwietnia 2017 15:44 Odpowiedz
bardzo fajna relacja, świetnie się czyta, od razu zaznaczałam miejsca na mojej mapie.. planowałam Dominikanę jakiś czas temu już, później stwierdziłam, że może jednak tam nie jest tak fajnie, ale widzę, że się myliłam więc plan wraca! :D jedno pytanie - czy tam są wypożyczalnie motorów/skuterów dla turystów? bo wiele razy pojawiły się wzmianki o moto taxi, a my lubimy sami jeździć jednak ;)
djadkjgu 18 kwietnia 2017 15:44 Odpowiedz
bardzo fajna relacja, świetnie się czyta, od razu zaznaczałam miejsca na mojej mapie.. planowałam Dominikanę jakiś czas temu już, później stwierdziłam, że może jednak tam nie jest tak fajnie, ale widzę, że się myliłam więc plan wraca! :D jedno pytanie - czy tam są wypożyczalnie motorów/skuterów dla turystów? bo wiele razy pojawiły się wzmianki o moto taxi, a my lubimy sami jeździć jednak ;)
lavarsovienne 19 kwietnia 2017 17:37 Odpowiedz
Są wypożyczalnie, konkretów Ci nie podam, ale na pewno widziałam w Las Terrenas - skutery, quady - idealne do zwiedzania Półwyspu Samana. W rejonie Punta Cana też na pewno coś się znajdzie:-)
jane 4 maja 2017 22:36 Odpowiedz
Witam, przecudowny opis wakacji :)interesuje mnie kwestia finansowa te 2500 zł/os. Czy jest to całkowita kwota wyjazdu łącznie z jedzeniem, atrakcjami, transportem, transferami czy tylko, tak jak Pani napisała, loty + hotel?Pozdrawiam
lavarsovienne 5 maja 2017 00:44 Odpowiedz
Przy ilości atrakcji, z których skorzystaliśmy i cenie biletów lotniczych ok. 1550 zł ciężko byłoby się zmieścić w 2500zł;-)Tak jak napisałam w relacji - 2500 zł to kwota za osobę za loty i hotele na 11 dni. Również pozdrawiam;-)
jane 5 maja 2017 09:09 Odpowiedz
Dziękuję :) a ma Pani mniej więcej podliczone ile całkowicie wyniósł Was ten wyjazd? My wyjeżdżamy w listopadzie na 10 dni, z początku miał to być wyjazd typowo wypoczynkowy z allem, ale że uwielbiamy zwiedzać i prawdopodobnie już tam nie wrócimy grzechem byłoby znać Dominikane tylko od strony Punta Cana :) Dodatkowo Pani opis tak mnie zachęcił, że planuję zorganizować coś bardzo, bardzo podobnego :)
lavarsovienne 7 maja 2017 16:54 Odpowiedz
Podliczyłam właśnie i wszystkich wydatków wyszło ok. 4700 zł/os. + 90 euro łącznie wydaliśmy w Brukseli.Nie będę wyszczególniać na co ile, większość cen można znaleźć w relacji. Życzę niezapomnianych dominikańskich wakacji:-)