+2
LaVarsovienne 14 czerwca 2017 20:43
DSCF6049.jpg



___________________________________________________________________________
Hotel Fiascherino*** - 110e/pokój dwuosobowy ze śniadaniem https://www.booking.com/hotel/it/fiasch ... #hotelTmpl
Rejs Lerici – Cinque Terre – bilet dzienny 35e/os., pozostałe opcje oraz godziny rejsów dostępne na stronie http://www.navigazionegolfodeipoeti.it/ ... erici.html
Affittacamere Rio Centrale – 110e/pokój dwuosobowy z tarasem https://www.booking.com/hotel/it/affitt ... d315ba7bcfDzień 4 – 2 czerwca - Riomaggiore – Manarola – Volastra – Corniglia

Buongiorno Cinque Terre! Jest po 9., Riomaggiore już rozbudzone.
Gdy my na naszym tarasie zajadamy się ciachami z cukierni, pierwsi turyści już przemierzają główną ulicą miasteczka.
DSCF6051b (3).jpg

Pakujemy się, żegnamy z sympatycznym właścicielem i idziemy jeszcze poszwendać się po miasteczku. Droga pod górę na wprost naszej kamienicy prowadzi do kościółka San Giovanniego Battisty. I właśnie ją wybieramy na nasz spacer.
DSCF6051b (9).jpg


DSCF6053.jpg


DSCF6066.jpg

Zaległa poranna kawa i zmierzamy dalej kierunku castello. Na sam zameczek już nie chce nam się wspinać z plecakami, zważywszy, że widoki naokoło nam wystarczają.
DSCF6071.jpg


DSCF6077.jpg


Rio2.jpg


DSCF6078.jpg


DSCF6079.jpg


DSCF6082.jpg

Miłym zaskoczeniem jest dla nas, że dalej droga w dół prowadzi na stację kolejową. Nie trzeba będzie zawracać do centrum miasteczka.
Ostatnie spojrzenie na Riomaggiore i idziemy oczekiwać na pociąg, który zawiezie nas do Manaroli.
DSCF6091.jpg

Turyści przybywający do Cinque Terre, szczególnie Ci jednodniowi zazwyczaj zaopatrują się w Cinque Terre Card czyli kartę upoważniającą do darmowych przejazdów koleją, czy busem pomiędzy miasteczkami, a także wejścia na Lazurową Ścieżkę, pieszą drogę łączącą wszystkie pięć ziem. Przy naszym sposobie zwiedzania Cinque Terre - po pierwsze postawiliśmy na rejs, po drugie mieszkamy w miasteczkach, kupno tej karty było nieopłacalne.
Z kolei jednorazowy przejazd pociągiem to 4e/os. Trochę dużo, zważywszy, że właśnie teraz mamy do przejechania jedną stację…więc podejmujemy to ryzyko i jedziemy na gapę. :twisted: Minutę później wysiadamy w Manaroli.
DSCF6091a (1).jpg

Nasze ostatnie miejsce noclegowe zarezerwowaliśmy głównie, dlatego, że w ogóle było dostępne w tym terminie. Z uwagi na rozpoczynający się weekend obłożenie już miesiąc przed wyjazdem w każdym z pięciu miasteczek było prawie 100%, więc braliśmy, co dał booking.
No to jesteśmy w Manaroli i idziemy od razu szukać naszej kamienicy, bo umówiliśmy się na odbiór pokoju o 11.30.
DSCF6091a (2).jpg

Droga, jak zwykle prowadzi pod górę, a nasz adres znowu gdzieś przy końcu miasteczka. Gdy gps staje się bezradny, z pomocą przychodzi dzisiejszy poranny mail od właściciela z informacją, że trzeba przejść przez kamienny mostek. Za piazza z kościółkiem San Lorenzo znajdujemy mostek, a nawet trzy :D. Opinie w necie pobrzdąkiwały coś o budowie, a właśnie pierwszy mostek prowadzi do kamienicy z rusztowaniami. Idziemy zatem na drugą stroną, dalej wąskim przejściem między kamienicami dochodzimy do celu - Via dei Molini 21.
Manarola_.jpg

Właściciel zjawia się kilka minut później i wręcza nam klucz do naszego ostatniego miejsca noclegowego. Pokój jasny i przestronny, miłym zaskoczeniem jest duży balkon, na którym oczywiście będzie grane winko wieczorem. Widok częściowo na stary ogród, a częściowo, no dobra, w znacznej mierze :D na rozwalającą się kamienicę w remoncie. :lol: Mimo to jest cisza i nie ma żadnych robót, więc i jutro w sobotę też tak na pewno będzie (taaaa :D).
Manarola1.jpg


DSCF6091a (11).jpg

Chwila odpoczynku i ruszamy w drogę, nasz cel to przejść ścieżkę do Cornigli. W necie było info o jej zamknięciu, ale idziemy zweryfikować tę informację. Trasa zaczyna się w okolicach naszego zakwaterowania, więc praktycznie od razu rozpoczynamy wędrówkę.
DSCF6106.jpg


DSCF6107.jpg


DSCF6117.jpg


DSCF6120.jpg


DSCF6123.jpg


DSCF6128.jpg


DSCF6129.jpg


DSCF6134.jpg

Po ok. 10 minutach docieramy do zamkniętej furtki, dalej nie przejdziemy. Info z netu się potwierdziło, a zarośla świadczą o tym, że taki stan rzeczy jest już od dawna. Trochę szkoda, bo trasa wydawała się relaksacyjna, a Corniglia prawie na wyciągnięcie ręki.
Jednak nie do końca nas to zniechęciło, nastawieni w boju zawracamy zatem do mijanego po drodze szlaku Volastra panoramico. Zaczyna się on niezbyt zachęcająco, bo wysokimi schodami, oczywiście pod górę. :D
Tą trasą też dojdziemy do Cornigli, więc nie ma się nad czym zastanawiać, idziemy.
DSCF6135.jpg

Po kilkunastu minutach niewiele się zmienia – pełne słońce, my pod górę, tylko Manarola coraz niżej i jęzory też coraz niżej. :lol: Wyłaniające się co jakiś czas domy Volastry dają nadzieję, że kiedyś dojdziemy do tej mieściny.
DSCF6147.jpg


DSCF6142.jpg


DSCF6150.jpg


DSCF6160.jpg

Po całej trasie pod górę, Volastra również wita nas schodami pod górę. Główna uliczka daje nam wszystko, co do szczęścia potrzebne - kranik z wodą, dzięki czemu można się od razu odświeżyć i otwartą trattorię, w której zaraz się posilimy. Jednak najpierw idziemy jeszcze zapoznać się z miasteczkiem. Właściwie oprócz wąskiej wijącej uliczki z domami, zamkniętą ristorante (w której o tej porze można jedynie zaopatrzyć się w miejscowe wino) oraz kościółkiem, nic tu nie ma. Atmosfera sielska i senna, więc wracamy do trattori, zanim Wloch się nie rozmyśli i też pójdzie na sjestę. Do wyboru różnego rodzaju panini. Pajda chleba smakuje cudownie, miejscowa mozzarella i szynka wyborne, a pomidor, jakby dopiero co zerwany z ogródka.
Volastra.jpg


DSCF6170a (10).jpg

Po miłym odpoczynku, czas ruszać dalej w drogę do Cornigli. Wg zapewnień właściciela trattorii teraz trasa powinna być w większości płaska, tym samym mniej męcząca.
DSCF6170a (13).jpg

I rzeczywiście idzie się świetnie. Wśród winorośli, z cudnymi widokami, z nielicznymi piechurami. Właściwie dobrze się stało, że dolna ścieżka jest zamknięta. Na pewno krajobraz na niższych partiach tak nie zachwyca, do tego na bank byłoby więcej ludzi oraz trzeba by uiścić opłatę za wstąp do parku narodowego. Tymczasem my karmimy oczy tym cudem natury.
DSCF6180.jpg


DSCF6186.jpg


DSCF6189.jpg


DSCF6195.jpg


DSCF6197.jpg

Oddala się Manarola, a ścieżka zaprowadza nas do czyjegoś ogródka. :D Nie, nie zgubiliśmy, tak miało być:-)
DSCF6205.jpg


DSCF6206.jpg

Po minięciu domku kontynuujemy trasę w stronę Cornigli.
Gdy docieramy do lasu, droga zaczyna prowadzić w dół. Na początku delikatnie, po czym zaczyna się robić męcząco. I tak już będzie do końca naszej wędrówki.
DSCF6215.jpg


DSCF6218.jpg

Dom i przydrożna kapliczka świadczą o jakiejś cywilizacji. Tak, dotarliśmy do Cornigli. 8-)
DSCF6219.jpg


DSCF6221.jpg


DSCF6223.jpg


DSCF6224.jpg


DSCF6226.jpg


DSCF6227.jpg

Corniglia jako jedyne miasteczko Cinque Terre ma dosyć ograniczony dostęp do morza, co nie oznacza, że nie ma go wcale. Miasteczko położone jest 100 m npm., ale wzdłuż skały jest wytyczone zejściu, co można zaobserwować, np. w trakcie rejsu. Teraz nie mamy ochoty tego sprawdzać, jedyne o czym marzymy to odpocząć po wędrówce. Knajpka "A' Caneva" w ocienionym zaułku nadaje się do tego idealnie.
DSCF6228.jpg

Począwszy od ścieżki w Manaroli przeszliśmy ok. 3,5 km. Co to jest przy kilkunastu kilometrach przemierzonych przez nas w sycylijskim Rezerwacie Zingaro.
A jednak morderczy początek pod górę, a później męczące schodzenie zrobiło swoje, więc decydujemy, że żegnamy się z Corniglią.
DSCF6229.jpg

By wrócić do Manaroli, musimy dojść do stacji kolejowej, która w przeciwieństwie do pozostałych miasteczek 'pięciu ziem' jest dosyć daleko oddalona. Nas czeka pokonanie setki schodów w dół, a jeśli ktoś przyjeżdża pociągiem z bagażami czeka go niezła wędrówka po schodach w górę. No chyba, że skorzysta się z lokalnego busika.
Znowu mamy do przejechania jedną stację, więc olewamy kupno biletów.

Upragniony powrót do Manaroli, by móc się odświeżyć i odpocząć po dzisiejszej wędrówce. W nagrodę mini szampanik na balkonie:)
Te kamienne mostki, schodki i łuki, stara rozwalająca się kamienica i oczywiście dzikość ogrodu - ma to swój klimat, jakby stało to wszystko od wieków. Chciałoby się rzec prawie niezmienione, a jednak niszczejące.
Obok nas całe drzewo cytryn. W Cornigli piłam dziś z nich lemoniadę, kwaśne te miejscowe cytryny jak cholera.

Dodaj Komentarz

Komentarze (1)

spty13 5 lipca 2017 15:56 Odpowiedz
Dzięki za kolejna ciekawa relację!Dziwnie tak się składa ,że wciąż podążam Twoim podróżniczym tropem :D ,bo akurat Cinque Terre też od dawna chodzi mi po głowie ,czas więc na realizacje ...