+1
LaVarsovienne 30 października 2017 23:34
DSCF8439.jpg

Dzień 3 – 21.10. – Procida

Sobotni poranek na wyspie. Słońce pomału wyłania się zza wzgórza, by oświetlić marinę. Dzwon kościoła wybija równomiernie czas. Łódki zmierzają w stronę portu, inne szykują się do wypłynięcia w morze.
A my niespiesznie rozpoczynamy dzień od śniadania na tarasie. W hotelu La Corricella typowo po włosku czyli na słodko.
DSCF8459a (5).jpg

Plan na początek to zwiedzić to, co nad nami czyli rejon Terra Murata. Czeka nas niezła wspinaczka, ale zanim nastąpimy na pierwszy schodek z zaciekawieniem obserwujemy poruszenie w knajpach w marinie. Kelnerzy biegają w okół stołów – łączą je, dekorują, tak jakby wszyscy spodziewali się jakichś wielkich uroczystości. Jest sobota, więc i ruch turystyczny powinien być wzmożony - pewnikiem przygotowują się na zorganizowane wycieczki/grupy. Tego się nie dowiemy, bo nie planujemy wracać w porze obiadowej.
DSCF8460.jpg


DSCF8466.jpg


DSCF8469.jpg


DSCF8470a (3).jpg

Mijamy po raz kolejny kościół Santa Maria della Grazie. To właśnie tu przechadzali się Jude Law z Mattem Damonem jako Dickie Greenleaf i Tom Ripley. Praktycznie wszystkie sceny na Procidzie były kręcone wokół kościoła i znajdującego się vis a vis tarasu widokowego. Reszta scen miejsca, udającego książkowo-filmowe miasteczko Mongibello powstała na Ischi.

Wspinamy się wyżej aż do punktu widokowego. I dalej tam, gdzie prowadzi ulica. Kolejne kamieniczki i kościółki sprzed wieków. Dosłownie kilkoro turystów. Nie wchodzimy sobie w drogę, jest przestrzeń dla każdego.
DSCF8473.jpg


DSCF8484.jpg


DSCF8490.jpg


DSCF8505.jpg


DSCF8509.jpg


DSCF8514.jpg


DSCF8517.jpg


DSCF8519.jpg

Wg mapki, którą dostaliśmy w hotelu po drugiej stronie wzgórza jest plaża. Teoretycznie jesteśmy gdzieś nad nią, ale niestety wyspa niczego nie ułatwia. Nie ma tam zejścia, trzeba by wracać i iść naokoło przez port. Nie mamy pewności czy gra jest warta świeczki, więc wybieramy plażę Pozzo Vecchio, którą zaznaczył nam na mapce recepcjonista. Znajduje się ona po drugiej stronie wyspy, do przejścia kolejne 2,5 km.

Po wczorajszym pierwszym spacerze przez Procidę opanowaliśmy sztukę chodzenia po ichniejszych ulicach lub raczej chowania się w drzwiach lub przytulania do muru, by pojazd jadący mógł przejechać. Na dłuższą metę jest to dosyć męczące, dlatego z radością przywitaliśmy drogowskaz, oznajmiający zejście na plażę. Jest tu kościół, cmentarz, przystanek busa i oczywiście kolejna filmowa tabliczka.
DSCF8521.jpg


DSCF8520.jpg

Procida sama nazywa się wyspą kina – Isola del Cinema. Rozsiane po niej tabliczki informują o konkretnych scenach z nagrywanego tu filmu. Są w porcie, w marinie, czy w Terra Murata. Ta przy plaży Pozzo Vecchio, do której właśnie doszliśmy pokazuje kadry z „Listonosza” („Il Postino”). Na wyspie czuć, że to był dla niej ten najważniejszy film, że Procida zagrała w nim główną rolę.
DSCF8468.jpg

Gdy dochodzimy do plaży - totalne pustki, drewniana knajpa zabita dechami i co najgorsze cała plaża jest w cieniu, który dają wysokie skały. :roll: Znajdujemy mały słoneczny skrawek, by chwilę odpocząć i pomyśleć co dalej. Mija 10-15 min, gdy słońce się przesuwa i plaża już jest naświetlona, co ciekawe wszyscy musieli o tym wiedzieć, bo zjeżdżają się skutery, schodzą piesi.
DSCF8525.jpg


DSCF8524.jpg

Bawimy tu z godzinkę, a potem idziemy dalej na plażę wczorajszą - Ciraccio. Niestety bus przy cmentarzu jeździ tylko do portu, więc kolejny kilometr przed nami z buta.

DSCF8539.jpg


DSCF8551.jpg

Do knajpy przy plaży udaje nam się zdążyć przed sjestą. Czuć, że jest sobota, dużo osób korzysta ze słońca, być może to ostatnie chwile lata. Jest to najcieplejszy dzień naszego wyjazdu, co jeszcze bardziej potęguje wrażenie, jakby to lato tu było niekończące się, wieczne, nieskończone.

Spoglądamy na pobliską wysepkę Vivarę połączoną pieszym mostem z Procidą.
Dzisiejsze łażenie trochę nas wykończyło, więc odpuszczamy ten temat. I teraz wiem, że dobrze zrobiliśmy, bo aby wejść na wyspę trzeba zarezerwować wizytę online, do tego wstęp płatny o określonych godzinach (10-15), więcej info tu :arrow: https://www.visitprocida.com/en/places- ... sland.html. Na pewno wrócimy jeszcze do Kampanii, chcemy popłynąć na Ischię, zahaczając na pewno o Procidę, może wtedy dorzucimy Vivarę.

I znowu mamy szczęście – dokładnie w tym samym momencie, co wczoraj, gdy wychodzimy z plaży podjeżdża bus. Zakręcamy przy Marinie Chaioella, by dalej wrócić na nasz kraniec wyspy.
DSCF8559.jpg


DSCF8567.jpg


DSCF8569.jpg


DSCF8580.jpg


DSCF8588.jpg

Po jednym dniu przerwy zatęskniliśmy za pizzą :D Więc na kolację wybieramy pizzerię Fuego. Jedliśmy tu pierwszy obiad na wyspie, teraz czas na specjalność zakładu. :twisted: Co ciekawe moja z pozoru margerita nie została wcale niedbale zrobiona, z jednej strony została zawinięta, a w środku ricotta i szyneczka, pycha!
DSCF8598a (2).jpg


Nietstey Włoch zamknął dzisiaj "piekiełko". Być może popłynął do Neapolu na mecz Napoli-Inter. Długo się zastanawialiśmy, czy nie dołożyć tej atrakcji do naszego wyjazdu, ale wszystko się układało tak, że na wyspie musieliśmy być w konfiguracji piątek-niedziela. Nasz hotel od niedzieli zamyka się aż do wiosny. Jednak czy chciałabym być na bezbramkowym meczu? Nie :lol: Więc tym bardziej cieszę się, że wybraliśmy Procidę.
Tymczasem w lodówce chłodzi się białe Aglianico, zatem idziemy na najlepszą miejscówkę na wyspie czyli nasz taras. 8-) Jest już czarno, ale światełka mariny nadają klimatu. Właściwie już zaczęły się moje urodziny, w takim miejscu, nie mogło być piękniej!;-)Dzień 4 – 22.10. – Procida i Neapol

Pogodowy scenariusz na niedzielę był już nam znany od kliku dni, duże szanse na opady, burzę, więcej chmur, niż słońca. Dlatego nie zdziwił nas widok Mariny Corricelli w szarej poświacie na dzień dobry. Nadal jest ciepło, więc z przyjemnością zjedliśmy ostatnie śniadanie na tarasie z widokiem.
DSCF8605a (4).jpg

Na pożegnanie, między kęsem ciacha, a łykiem kawy, marina się rozświetliła:-)
DSCF8605a (11).jpg

Z naszego nowego B&B dostałam maila, że możemy się już zameldować od 9:30, nam jednak nie za bardzo spieszy się do Neapolu. Gdyby była pogoda pewnikiem zostalibyśmy na wyspie oporowo, a tak to niestety pakujemy się i żegnamy z tym pięknym miejscem.
Ostatnia droga pod górę i zmierzamy w kierunku portu.
DSCF8610a (6a) (1).jpg

Kupujemy bilety na prom Medmar, który odpływa o 11:15 czyli za kilkanaście minut. Zaletą promu jest cena 11e/os, a także (przynajmniej dla mnie) otwarty pokład, który w przeciwieństwie do wodolotu daje możliwość kontaktu ze świeżym powietrzem i bezkresną obserwację zmieniającego się krajobrazu.
Prom zakotwiczony obok nas odpływa do miasta Pozzuoli. Gdyby ktoś tam przebywał i zapragnął popłynąć na Procidę, to tak, stamtąd też można.
DSCF8610b (3).jpg


DSCF8615a (2).jpg


DSCF8621.jpg


DSCF8627.jpg


DSCF8630.jpg

Po ok. godzinie dopływamy do Neapolu. Do B&B Casa Caracciolo mamy ok. 2 km na piechotę. Miejsce to wybraliśmy z uwagi na w miarę bliski dystans do Placu Garibaldiego, z którego jutro będziemy odjeżdżać na lotnisko. Poza tym chcieliśmy pomieszkać w innej części miasta. I o ile rewiry B&B Daily Napoli – Lungomare nam się podobały, to okolice Casa Caracciolo już mniej. Kamienica na pierwszy rzut oka wywarła dosyć mroczne wrażenie, niemniej nie można jej odmówić klimatu. Tym razem winda za 5 eurocentów, ale jak się okaże następnego dnia jeździ bez wrzucenia monety.
B&B Carraciollo.jpg

Za nasz pokój ze śniadaniem pobrano nam z karty 48e + standardowo w recepcji podatek miejski 4e/2os. https://www.booking.com/hotel/it/b-amp- ... map_closed Jest dosyć komfortowo i nowocześnie. Widok z balkonu mamy na Via Carbonarę.
DSCF8640a (5).jpg


DSCF8640a (4).jpg

Co tu robić, Wezuwiusz odpada, bo nadal schowany, podziemne miasto do 18:00, czy się wyrobimy? Googlamy, szperamy w necie i w końcu stawiamy na naszą ulubioną atrakcję czyli jedzenie i picie. :twisted: Tym bardziej, że już pora mocno obiadowa.
Nastawiam w telefonie drogę do słynnej L'Antica Pizzeria da Michele i pani z gps informuje, że miejsce do którego próbujemy się udać jest dziś zamknięte. :roll: No tak, niedziela, dużo miejsc dziś pozamykanych, włącznie ze sklepami na Corso Umberto I. Mimo wszystko idziemy w tamte strony. Trochę się przejaśniło i pizzerię z fajnymi stolikami na zewnątrz po przekątnej stronie Da Michele udaje nam się znaleźć. D’Angeli zwie się miejsce i pyszne czerwone aglianico za 12 euro na stanie państwo posiadają:-) Wyrobiliśmy się przed sjestą, która tu jest od 16:00. Kelnerzy bezwzględni wobec ostatnich głodomorów, nikogo nie wpuszczają.
DSCF8640a (11).jpg


DSCF8640a (9).jpg

Kontynuujemy naszą kulinarną podróż po Neapolu. Tym razem w kawiarni, delektując się cappuccino, ciastkiem sfogliatella i miejscowym pączkiem.
DSCF8640a (16).jpg

Zaczęło grzmieć, idziemy do naszego B&B, w ostatniej chwili udaje nam się zdążyć przed wielką ulewą. Przymusowa sjesta aż do wieczora.

Zażyczyłam sobie na urodziny powrócić na kolację w rejon Lungomare. I nawet udać się do tej samej, co pierwszego wieczoru knajpy Mamminy, głównie dla ichniejszych raviolo. Łapiemy taxi i w drogę, w stronę morza i migających nad nim światełek miasta!

Dzień 5 – 23.10. – Neapol

A jednak ostatniego dnia wita nas znów słońce. I poniedziałkowy neapolitański chaos za oknem;-)
DSCF8660q (4).jpg

W ramach hotelowego śniadania mamy voucher na kawę i ciacho w pobliskiej kawiarni. Bagaże zostawiliśmy w schowku, więc praktycznie od razu po posiłku ruszamy w miasto.
DSCF8660q (6).jpg

Dzisiaj zaczynamy od niespiesznego spaceru Via Tribunali. Sklepiki, kościoły, knajpki. Co chwilę zatrzymujemy się, by się czemuś przyjrzeć, sfotografować lub coś kupić. Tu też skutery próbują nas zabić, ale jakoś dajemy radę. :lol: Przywykliśmy już do neapolitańskiego ruchu drogowego, nauczyliśmy się też, że tutaj czasem bezpieczniej przejść na czerwonym, niż zielonym świetle. :lol:
DSCF8660q (7).jpg


N1.jpg


DSCF8672.jpg


DSCF8664.JPG


DSCF8673.jpg


DSCF8681.jpg


DSCF8687.jpg



Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

firley7 3 listopada 2017 17:21 Odpowiedz
Bardzo apetyczna relacja. Mniam :)
jacakatowice 5 listopada 2017 20:37 Odpowiedz
Po raz kolejny duuuży + za relację.Podoba mi się Wasz sposòb podròżowania. Nie obniżacie lotòw. Dobre żarełko w niezłych knajpkach. Porządne noclegi itdCòż za miła odmiana od tych sprawozdań z wyjazdòw, gdzie udało się wydać tylko kilka, kilkanaście € , bo była własna karimata i konserwy. :mrgreen:
qba85 13 listopada 2017 11:48 Odpowiedz
jacakatowice napisał:Po raz kolejny duuuży + za relację.Podoba mi się Wasz sposòb podròżowania. Nie obniżacie lotòw. Dobre żarełko w niezłych knajpkach. Porządne noclegi itdCòż za miła odmiana od tych sprawozdań z wyjazdòw, gdzie udało się wydać tylko kilka, kilkanaście € , bo była własna karimata i konserwy. :mrgreen:Tylko ceny lotów nie bardzo pasują ;)
lavarsovienne 13 listopada 2017 14:58 Odpowiedz
@Qba85 Jak to nie?! Też są porządne;-P
gosiagosia 13 listopada 2017 18:29 Odpowiedz
Jak ja się cieszę, że Kampania ciągle przede mną ;)
qba85 13 listopada 2017 19:00 Odpowiedz
LaVarsovienne napisał:@Qba85 Jak to nie?! Też są porządne[emoji12]Heheh są, ale po początku "poleciałam do Neapolu, bo akurat tam było za 39 zł" spodziewałem się raczej mocno budżetowej wycieczki :D
lavarsovienne 13 listopada 2017 19:43 Odpowiedz
@gosiagosia Chociaż u mnie pierwsze kroki w regionie już postawione to jednak przede mną w sumie też :D @Qba85 Nie napisałam tak, a wziąłeś w cudzysłów;-) Bardziej chodziło mi o to, że pojawienie się niskich cen za loty było zaproszeniem do kolejnej podróży. Poluj na bilety, a potem ciesz się życiem - powinno brzmieć moje motto 8-) Szczególnie we Włoszech - dolce vita, dolce far niente. A czy w ostatecznym rozrachunku wyszło tak strasznie? Ok. 3000zł/2os/5 dni (hotele 280e, transport czyli autobusy, kolejka, metro, 3xtaxi oraz rejsy i busy na wyspie - 100e, reszta to jedzenie, wino, wino i wino i pozostałe wydatki). Ja jestem zadowolona, a to najważniejsze :D Zważywszy, że były moje urodziny;-)
qba85 13 listopada 2017 23:06 Odpowiedz
Wziąłem w cudzysłów, ale to nie miał być cytat, tylko taki skrót :P Niech każdy sobie wydaje, ile chce/może, ja też lubię poszaleć, szczególnie przy jedzeniu za granicą ;) P.S. skoro podałaś kwotę, to teraz czekam aż pojawi się ktoś, kto stwierdzi, że za tyle, to on przez miesiąc jeździł po Paragwaju itp. :D