Gdy nadchodzi czarna chmura, chowamy się w kościele Santa Chiara. Na szczęście deszczu brak, a my możemy kontynuować spacer w stronę Dzielnicy Hiszpańskiej.
Dajemy drugą szansę L'Antica Pizzeria da Michele. Wczoraj zamknięta, więc dzisiaj ochoczo idziemy w jej kierunku. Miejscówka rozsławiona przez Julię Roberts, która zajadała się tam margeritą w filmie "Jedz, módl się, kochaj". Czy to jest dla nas powód, by dołączyć do zastanego na miejscu tłumu w celu dostąpienia zaszczytu, by tam zjeść? Nie
:D W D’Angeli na przeciwko jest jeszcze jeden wolny stolik na zewnątrz, ulegamy z rozkoszą. Kitłasić się w środku w atmosferze człowiek na człowieku, gdy tu z kieliszkiem wina w ręku przyjemnie wystawiam twarz do słońca.
8-)
Dzisiaj jest najzimniejszy dzień wyjazdu – "tylko" 18 stopni. W Rzymie kilka lat temu o tej porze taka temperatura to był max, czuć było jesień. Rzymianie lansowali się wówczas w ciuchach z kolekcji zimowej. A ten wyjazd dla odmiany dał nam jeszcze skrawek lata. Gdy bookowałam bilety lotnicze w lipcu, w ogóle się nie spodziewałam, że u schyłku października wykąpię się w Morzu Tyrreńskim. Oczywiście pogoda bywa zmienna, ale ja śmiało mogę polecić południowe Włochy jesienią. Odbieramy bagaże i idziemy na pożegnalną kawkę i ciacho.
Na koniec pobytu oczywiście zafundowaliśmy sobie jazdę bez trzymanki.
:lol: Po kawce wstąpiliśmy jeszcze na Corso Umberto I na shopping i jakoś tak nam tam było beztrosko, że na przystanek Alibusa przy Garibaldim dotarliśmy ok. 17.40, następny autobus za 15 min., a wylot o 19:30
:D Do tego ludzi oczekujących coraz więcej i zapowiadała się walka w stylu "Easybusem na lotnisko w Londynie"
:lol: Właściwie nie wiem jak to możliwe, ale wszyscy się zmieścili. Gdy w końcu ruszyliśmy, po 3 min. jazdy pojawił się niemiłosierny korek. Teoretycznie lotnisko jest blisko, ale co pasażerowie nerwowo zerkali na swoje zegarki to ich.
:D Po ok. 20 min. docieramy i wszystko kończy się happy endem, nawet takim, że samolot wylądował pół godziny wcześniej w Modlinie. Temperatura odczuwalna 3°C - welcome to Poland:-)
Po raz kolejny duuuży + za relację.Podoba mi się Wasz sposòb podròżowania. Nie obniżacie lotòw. Dobre żarełko w niezłych knajpkach. Porządne noclegi itdCòż za miła odmiana od tych sprawozdań z wyjazdòw, gdzie udało się wydać tylko kilka, kilkanaście € , bo była własna karimata i konserwy.
:mrgreen:
jacakatowice napisał:Po raz kolejny duuuży + za relację.Podoba mi się Wasz sposòb podròżowania. Nie obniżacie lotòw. Dobre żarełko w niezłych knajpkach. Porządne noclegi itdCòż za miła odmiana od tych sprawozdań z wyjazdòw, gdzie udało się wydać tylko kilka, kilkanaście € , bo była własna karimata i konserwy.
:mrgreen:Tylko ceny lotów nie bardzo pasują
;)
LaVarsovienne napisał:@Qba85 Jak to nie?! Też są porządne[emoji12]Heheh są, ale po początku "poleciałam do Neapolu, bo akurat tam było za 39 zł" spodziewałem się raczej mocno budżetowej wycieczki
:D
@gosiagosia Chociaż u mnie pierwsze kroki w regionie już postawione to jednak przede mną w sumie też
:D @Qba85 Nie napisałam tak, a wziąłeś w cudzysłów;-) Bardziej chodziło mi o to, że pojawienie się niskich cen za loty było zaproszeniem do kolejnej podróży. Poluj na bilety, a potem ciesz się życiem - powinno brzmieć moje motto
8-) Szczególnie we Włoszech - dolce vita, dolce far niente. A czy w ostatecznym rozrachunku wyszło tak strasznie? Ok. 3000zł/2os/5 dni (hotele 280e, transport czyli autobusy, kolejka, metro, 3xtaxi oraz rejsy i busy na wyspie - 100e, reszta to jedzenie, wino, wino i wino i pozostałe wydatki). Ja jestem zadowolona, a to najważniejsze
:D Zważywszy, że były moje urodziny;-)
Wziąłem w cudzysłów, ale to nie miał być cytat, tylko taki skrót
:P Niech każdy sobie wydaje, ile chce/może, ja też lubię poszaleć, szczególnie przy jedzeniu za granicą
;) P.S. skoro podałaś kwotę, to teraz czekam aż pojawi się ktoś, kto stwierdzi, że za tyle, to on przez miesiąc jeździł po Paragwaju itp.
:D
Gdy nadchodzi czarna chmura, chowamy się w kościele Santa Chiara. Na szczęście deszczu brak, a my możemy kontynuować spacer w stronę Dzielnicy Hiszpańskiej.
Dajemy drugą szansę L'Antica Pizzeria da Michele. Wczoraj zamknięta, więc dzisiaj ochoczo idziemy w jej kierunku. Miejscówka rozsławiona przez Julię Roberts, która zajadała się tam margeritą w filmie "Jedz, módl się, kochaj". Czy to jest dla nas powód, by dołączyć do zastanego na miejscu tłumu w celu dostąpienia zaszczytu, by tam zjeść? Nie :D W D’Angeli na przeciwko jest jeszcze jeden wolny stolik na zewnątrz, ulegamy z rozkoszą. Kitłasić się w środku w atmosferze człowiek na człowieku, gdy tu z kieliszkiem wina w ręku przyjemnie wystawiam twarz do słońca. 8-)
Dzisiaj jest najzimniejszy dzień wyjazdu – "tylko" 18 stopni. W Rzymie kilka lat temu o tej porze taka temperatura to był max, czuć było jesień. Rzymianie lansowali się wówczas w ciuchach z kolekcji zimowej. A ten wyjazd dla odmiany dał nam jeszcze skrawek lata. Gdy bookowałam bilety lotnicze w lipcu, w ogóle się nie spodziewałam, że u schyłku października wykąpię się w Morzu Tyrreńskim. Oczywiście pogoda bywa zmienna, ale ja śmiało mogę polecić południowe Włochy jesienią.
Odbieramy bagaże i idziemy na pożegnalną kawkę i ciacho.
Na koniec pobytu oczywiście zafundowaliśmy sobie jazdę bez trzymanki. :lol: Po kawce wstąpiliśmy jeszcze na Corso Umberto I na shopping i jakoś tak nam tam było beztrosko, że na przystanek Alibusa przy Garibaldim dotarliśmy ok. 17.40, następny autobus za 15 min., a wylot o 19:30 :D Do tego ludzi oczekujących coraz więcej i zapowiadała się walka w stylu "Easybusem na lotnisko w Londynie" :lol: Właściwie nie wiem jak to możliwe, ale wszyscy się zmieścili. Gdy w końcu ruszyliśmy, po 3 min. jazdy pojawił się niemiłosierny korek. Teoretycznie lotnisko jest blisko, ale co pasażerowie nerwowo zerkali na swoje zegarki to ich. :D Po ok. 20 min. docieramy i wszystko kończy się happy endem, nawet takim, że samolot wylądował pół godziny wcześniej w Modlinie. Temperatura odczuwalna 3°C - welcome to Poland:-)